Przejdź do treści

Jak Dawid z Goliatem, czyli że walczyć o swoje można (trzeba) z każdym

Wiecie, że umów należy dotrzymywać, prawda? W praktyce różnie to jednak bywa. Kiedy ze swoich zobowiązań nie wywiązuje się ktoś, kogo możemy uznać za równoważnego partnera zwykle nie mamy oporów, żeby domagać się dotrzymania słowa. Gorzej, kiedy kontrahent jest – na pierwszy rzut oka – zbyt potężny albo nasze roszczenie zbyt małe.

Tymczasem o swoje prawa warto walczyć zawsze. A przede wszystkim trzeba zacząć od realnej oceny sytuacji, nie poprzestając na myśleniu, że (a) nie mam dowodów; (b) i tak nie mam szans z takim gigantem; (c) szkoda czasu, bo ostatecznie wcale duże nie straciłem.

Opowiem Wam pewną historię…

Swego czasu jeden z gigantów na rynku telekomunikacyjnym posiadał w swojej ofercie następującą opcję: zawierasz umowę na dostarczanie Internetu, a w prezencie dostajesz tablet w promocyjnej cenie 1 zł (według ówczesnego cennika tablet ten był wart prawie 1000 zł). Oferta kusząca, zwłaszcza, że sieć sprawdzona i wiarygodna. Nasz bohater również się skusił – zamówił pakiet online, bardzo szybko dostał odpowiedź, umowa została zawarta, wszystko zainstalowane, Internet działał bez zarzutu. W czasie rozmowy telefonicznej poinformowano, że tablet zostanie przesłany w ciągu 30 dni. Tylko, że nie został…

Mijały tygodnie, a kolejni konsultanci prosili o cierpliwość i nic więcej nie potrafili powiedzieć, bo tablet był niedostępny. W pewnym momencie naszemu bohaterowi zaproponowano zamiennik (inny tablet, drukarkę itp. o wartości ok. 100 zł), ewentualnie pomniejszenie kwoty faktury o 100 zł. Rozumiecie? Zamiast tableta wartego 1000 zł oferowano jakiś inny sprzęt za 100 zł. Można by pomyśleć, że w sumie ok – tablet miał być prawie za darmo, więc w sumie nawet jak dadzą te 100 zł to i tak jesteśmy do przodu. Tylko, że w umowie nie było postanowienia, zgodnie z którym tablety są dostępne do wyczerpania zapasów. A jak ustaliliśmy na początku – umów należy dotrzymywać.

Nie pomogły zgłaszane reklamacje ani kontakt z rzecznikiem. Sprawa trafiła do sądu. I wcale nie trzeba było załączać faktury na tablet czy jednoznacznego postanowienia w papierowej umowie. W dzisiejszych czasach dowody takie jak nagrania rozmów, print screeny oferty i rozmów z konsultantem na czasie czy wreszcie korespondencja mailowa są naprawdę twardymi dowodami.

Do rozprawy nie doszło, pozwany uznał powództwo i szybko zapłacił całą kwotę (wartość tabletu wg cennika) wraz z kosztami sądowymi i odsetkami. Dla niego to była drobna kwota, ale może też jakieś ostrzeżenie, że konsumenci są coraz bardziej świadomi swoich praw i że będą je coraz pewniej egzekwować.

Dla naszego bohatera finał całej sprawy był dużym zaskoczeniem – od początku nie bardzo wierzył, że coś się uda ugrać.

A dla mnie? Ja potwierdziłam w praktyce, że trzeba walczyć i już! A umów należy utrzymywać .

Tekst ukazał się pierwotnie na stronie www.wielodzietna.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *