Przejdź do treści

To, co mnie w prawie kręci, to umowy

Nie jestem prawnikiem procesowym. Na salę sądową nie idę co prawda, jak na ścięcie, ale też nie czuję się tak, jak ryba w wodzie. To, co mnie w prawie kręci, to umowy.Brzmi mało ciekawie? Spójrzcie na to moimi oczami:)

Dostaję zlecenie. Siadam przed pustą kartką (a bardziej realnie – przed pustym dokumentem Word) i zaczynam pisać, mając na uwadze, że…

… za umową stoją ludzie

Każdą umowę zawierają żywi ludzie – nawet jeśli działają jako przedsiębiorcy czy reprezentują jakieś inne podmioty. A każdy człowiek to historia. Pisząc dobrą umowę muszę wziąć pod uwagę nie tylko doświadczenia danego człowieka (który na przykład wciąż walczy z glazurnikiem po raz kolejny, bezkarnie, przekładającym termin wykonania prac), ale też przewidzieć, co go – w jego konkretnej sytuacji – może spotkać (na przykład, że on sam może przeoczyć jakiś termin albo coś zawalić z uwagi na sytuację zdrowotną).

… umowa ma działać

Dobra umowa nie ogranicza się do określenia stron, przedmiotu umowy i wynagrodzenia. Dobra umowa musi regulować cały proces – jej zawarcie, wykonanie, skutki niewykonania itp. Jeżeli umowę zawierają przedstawiciele konkretnych branży, to trzeba bardzo mocno wniknąć w ich działalność, zrozumieć, co od czego zależy, co po czym następuje, co może się nie udać. Bez tego można pisać wzory umów, a nie prawdziwe umowy, które będą działać.

Ile razy na próżno szukaliście w jakiejś umowie, OWU czy regulaminie postanowienia, co zrobić, gdy… (np. gdy wynajmujący drastycznie podnosi nam czynsz). Oczywiście, wszystkiego przewidzieć się nie da, ale bardzo wiele sytuacji można i należy przewidzieć i uregulować (w wyżej wspomnianej sytuacji można było zastrzec w umowie warunki dokonywania podwyżek albo możliwość wypowiedzenia umowy, jeżeli na podwyżkę się nie zgadzamy).

… muszę zabezpieczyć interes klienta

Nie ukrywajmy, na ogół piszę umowę dla jednej ze stron i to jej interesy staram się maksymalnie zabezpieczyć. Tu nie wystarczy znać ogólnych zasad rządzących prawem umów. Trzeba nieustannie doszkalać się, czytać opracowania i orzeczenia, bo granice tego, co wolno, a co już jest naruszeniem na przykład zasad współżycia społecznego są płynne i często bardzo cienkie.

Po kilku godzinach umowa przestaje być czystą kartą. Najczęściej jest jeszcze przez jakiś czas dopieszczana po uwagach obydwu stron, ale w końcu (zazwyczaj) wchodzi w życie i jak nic innego weryfikuje kompetencje prawnika, który ją przygotował.

Obyśmy zawsze trafiali na tych, którzy naprawdę wiedzą, co robią 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *